Czego nauczyła mnie skóra mojego ciała w NYC?

Czego nauczyła mnie skóra mojego ciała w NYC?

Wygląda na to, że dałam ciała... czyli czego nauczyła mnie skóra mojego ciała w Nowym Jorku?

W zeszłym roku spełniałam jedno ze swoich marzeń. Wyjechałam na 3 miesiące do Nowego Jorku. Spakowałam siebie i kota, Rademenesa, i pojechałam poznawać siebie, miasto i... nowe. I uwierz mi, dostałam sporo lekcji, zarówno odnośnie biznesu, jak i swojego prywatnego życia… Kiedyś Ci o tym opowiem, jak będziesz chciał/a, dzisiaj skoncentrujemy się na tym, czego Nowy Jork nauczył mnie o skórze mojego ciała.

Spakowanie się w jedną walizkę na 3 miesiące, uwzględniając wszystko, czego potencjalnie mogłam potrzebować – w tym rzeczy prywatne, służbowe i najpotrzebniejsze rzeczy Rademenesa (np. jego ulubione zabawki, w tym mata węchowa, bo mój kot to tzw. kot pracujący ;)) - oznaczało, że muszę być bardzo uważna w tym, co zabieram i jak najbardziej uniwersalna. Moja garderoba była kapsułowa – uniwersalne, łatwe do połączenia zestawy, wybrane na podstawie tego, co nosiłam najczęściej, a nie co być może założę. Taka sama była pielęgnacja twarzy – kapsułowa, ograniczona do najpotrzebniejszych rzeczy, nie dlatego, że mogłam kupić nowe kosmetyki w Nowym Jorku, ale dlatego, że chciałam zaoszczędzić miejsce. Żeby dać Ci pełny obraz, miałam plecak jako bagaż podręczny, a także wielki transporter z moim kotem (całość ważąca 15 kg). I powiem Ci, że udało mi się spakować prawie… prawie, bo czegoś mi zabrakło.

Pielęgnacja, którą zabrałam

Jeśli chodzi o pielęgnację twarzy, zużyłam wszystkie kosmetyki, które zabrałam do NYC, nie musiałam dokupić żadnego produktu do twarzy, udało mi się ułożyć idealną pielęgnację – miałam wszystko: nawilżanie, antyoksydację, serum aktywne (retinoidy, a także peptydy miedziowe i argirelinę), lipidy do odbudowy bariery, krem lipidowy i krem z filtrami UV (jak wyglądała cała moja pielęgnacja twarzy możesz zobaczyć tutaj - link przeniesie Cię do filmu na YT). Nie wzięłam pełnych opakowań, wiedziałam, że ich nie zużyję. Okazuje się, że kupione w drogerii małe opakowania 20 ml i nałożone do nich kremy wystarczają na 3 miesięczne używanie (to pokazuje temat ilości i wydajności kremów, ale o tym w przyszłości).

To, czego brakło? No właśnie… Znasz angielskie określenie "take it for granted"? To znaczy "przyjąć coś jako oczywiste", "przyjąć coś za pewnik" - i dokładnie to zrobiłam ze skórą mojego ciała i jego pielęgnacją. Przyjęłam, że to będzie oczywiste, że ono większej pielęgnacji nie potrzebuje. Wzięłam do testowania balsam z retinoidami od Dermomedica - Endermo Firming Body Cream - Ujędrniający Balsam do Ciała (też w mniejszym opakowaniu) i sądziłam, że ta aktywna formuła z retinoidem, witaminą C, centellą, kofeiną, ale też skwalanem, wystarczy na wszystkie przeciwności.

Co poszło nie tak?

Przyznaję bez bicia, nie uwzględniłam faktu, że zmieniła się pora roku, że ze względu na dość wysoką temperaturę chodziłam w lżejszych spodniach, a także (co stało się bardzo istotne), chodziłam na basen 3 razy w tygodniu i wracałam z basenu na piechotę, czasami również na mrozie. 

To wszystko razem spowodowało, że skóra mojego ciała powiedziała dość, przekroczyłam granicę (i to mocno), i trzeba było zrobić zakupy kosmetyków w Nowym Jorku… a można było tego uniknąć. Wiem, że dla niektórych może być to ekscytujące (zakupy kosmetyków w NYC), dla mnie nie było, bo: a) sprawdzanie składów jest dość nużącym i męczącym zadaniem dla oczu, b) wiedziałam, że w domu mam dużo kosmetyków do ciała, a jednocześnie mam mało miejsca w bagażu powrotnym, więc szkoda mi było kupować wielkie opakowania (amerykański styl), wiedząc, że ich nie zużyję i pewnie w większości nie zabiorę do Polski. Plułam sobie w brodę na własne zaniedbanie. Nie było jednak innego wyjścia, skóra mojego ciała mocno zakomunikowała, że jak nie dostarczę jej pielęgnacji, to m.in. z basenu nici ;)

Czego zabrakło w moim bagażu?

Powiem Ci, czego mi brakło, co musiałam dokupić na przykładzie dostępnych u nas produktów, żebyś wiedziała/a o czym warto pamiętać ;)

  • Olejowy, cukrowy peeling do ciała

Dzięki zawartości olejów, po prysznicu nie trzeba od razu sięgać po balsam, a skóra jest natłuszczona, miękka i chroniona – gdy mam gorszy nastrój, to się tym peelingiem maziam bez intensywnego tarcia, żeby poczuć zapach i przyjemność natłuszczenia skóry. Przykład od nas: Natural Secrets - Peeling Melon z Zieloną Herbatą.

  • Olejek do ciała

To mógłby być np. olejek Furioils z koenzymem Q10... albo, jeśli wolisz mniej tłustą, łatwiej rozprowadzającą się, szybko wchłaniającą się formułę olejku od Woods_ Copenhagen, który intensywnie nawilża skórę, uspokaja ją i wykazuje działanie odmładzające. Świetnie się rozprowadza, pozostawia skórę jedwabistą i gładką w dotyku z delikatnym, świetlistym wykończeniem. Uwaga, nasze klientki mówią, że uzależnia ;)

  • Balsam/krem okluzyjny do ciała

W moim przypadku (czyli sucha skóra), każdy balsam musiał być połączony z olejkiem. Co mogłabym zabrać z "balsamów"? To mógłby być zarówno JĀSÖN - Krem Do Twarzy i Ciała z Witaminą E, jak i Lynia Plum (tego używałam czasami, bo miałam małe opakowanie do pielęgnacji twarzy). Choć bardzo żałuję, że nie miałam tego balsamu aktywnego od Dermomedica (Antyoksydacyjny Balsam do Ciała) – muszę przyznać, że od powrotu do Polski kocham go miłością wielką i często używam jako 2 w 1, również jako krem aktywno-okluzyjny na twarz. Świetny skład, duża ilość antyoksydantów i komfort – jak mi tego brakowało w NYC! ;)

  • Krem lub skarpetki pielęgnujące do stóp

To był jeden z najtańszych zakupów, ale nie najłatwiejszy. Testowałam 2 rodzaje skarpetek – jedne z kwasami AHA (głównie glikolowy) i bardzo się bałam, żeby moja skóra nie zaczęła schodzić (jak to kiedyś się zdarzyło po innych skarpetkach w Polsce)... uff, nie schodziła. Drugi rodzaj był bardziej odżywczy, zmiękczający. Z Polski zabrałabym skarpetki nawilżające PETITFEE, ze względu na małe gabaryty, lub w mniejszym pojemniku zmiękczający krem do stóp Pyunkang Yul. Po 3 jesienno-zimowych miesiącach w Nowym Jorku i kolejnym bardzo mroźnym w Polsce, to jest moje absolutne must-have pielęgnacyjne do ciała, i uwierz mi, nie zapomnę o nim już nigdy ;)

Pamiętaj o swoim ciele!

W codziennej gonitwie pełnej obowiązków, zadań, ale też ilości różnorodnych informacji, łatwo jest zapomnieć o ciele. Skóra ciała jest grubsza, znosi więcej niedogodności i zwykle nie ma z nią większych problemów. Jest jak ciche, grzeczne dziecko, które zajmuje się samo sobą i nie wymaga naszej uwagi. Pamiętamy oczywiście, by nasze ciało umyć, nałożyć balsam (lub nie), następnie ubrania i biegniemy do codziennych zadań i obowiązków. Nie celebrujemy tego, że to dzięki naszemu ciału możemy w ogóle te obowiązki wykonać. Brakuje nam czasu na zatrzymanie się i docenienie naszego ciała. Zwykle interesujemy się nim, dopiero gdy zaczyna boleć, niedomagać, a wtedy zaczynamy na nie narzekać. A przecież to, podobnie jak skóra, nie jest naszym wrogiem i nie robi nam na złość.

Nie ukrywam, że przez wiele lat wymagałam od mojego ciała wiele (często zbyt dużo), nie dając mu w zamian nic poza bardzo podstawowym pakietem pielęgnacyjnym. Od jakiegoś czasu słucham go uważniej, nie tylko ze względu na skórę, ale też ze względu na jego potrzeby. Idzie nam coraz lepiej, ale o tych lekcjach, nauce większej uważności i może kilku innych tematach, opowiem Ci kiedy indziej :)

Skin Ekspertka

Agnieszka Zielińska

Skin Ekspert
założycielka Skin Wisdom